Może pierwszego warsztatowego dnia trochę się wynudziłem, za to dwa pozostałe chciałem wykorzystać jak najpełniej. Sposób jest trywialny. Wystarczy otwarte nastawienie i gotowość na wszystko. Uruchamia się wtedy owa magiczna, alchemiczna zdolność przemiany każdego materiału w złoto.
I nie miało już znaczenia, że wykład Kino był prawie kopią tego sprzed dwóch lat. Słuchało się go z niebywałą przyjemnością. Bardzo spójny, przejrzysty tok myślenia, ładnie ubrany w słowa. Każdy, kto choć raz przemawiał do ludzi, wie, jak wielką sztuką jest pilnować wątku, znać każde kolejne zdanie pamiętając wszystkie poprzednie, zamknąć cały temat w wyznaczonej ramie czasowej. Kino miała to wszystko perfekcyjnie przygotowane i wykonane.
O czym mówiła? Głównie o tym, że joga jest równie ( = bardzo ) prosta co wymagająca. Podpierała się Jogasutrami oraz słynnym wersem z “Hatha Yoga Pradipika”, że joga jest dla wszystkich oprócz leniwych. Jednak najbardziej podpierała się wypowiedziami Gurudżiego. Człowiek ten wywarł ogromny wpływ na jej życie. Natchnął ją, wskazał drogę, odpowiedział na pytanie jak odnaleźć wewnętrzny spokój: “You do posture, you breathing, you looking… For many, many years” (“Wykonujesz pozycję, oddychasz, patrzysz… Przez wiele, wiele lat”). Nie nadużywał słów “asana”, “pranayama”, “dristi”. Może chciał przez to podkreślić prostotę metody, może trafić do amerykańskiego umysłu osoby początkującej, a może pozostawić te trudne wyrazy na bardziej uświęcone okoliczności. Gurudżi nie obiecywał złotych gór: “You must take yoga for a lifetime. Then maybe small benefits” (“Jogę musisz podjąć na całe życie. Być może odniesiesz drobne korzyści”).
Reszta warsztatu z Kino to ogrom pracy fizycznej. Mięśnie płonęły (jeśli komuś się jeszcze wydaje, że zajęcia u mnie są wyczerpujące, zapraszam do tej pani ;-)).
Drugiego dnia po Pierwszej Serii mieliśmy przygotowanie do Drugiej. Solidne przygotowanie. Krótki opis z wyodrębnieniem trzech sekcji w strukturze serii, kilka praktycznych wskazówek wchodzenia w niektóre pozycje (Pasasana, Krounchasana, Bhekasana) oraz… Laghu Vajrasana przez minutę, czyli co robić, by mieć uda jak ze stali 😉
Dnia trzeciego moc ze stali musiała wejść w ramiona. Najpierw uwaga skupiona na poprawnym ustawieniu, uruchomieniu głównych partii mięśniowych (naramienny, najszerszy grzbietu i brzuch), a potem pozostawanie w pozycjach. Mało kto utrzymał Bakasanę przez minutę, nie mówiąc o Eka Pada Bakasana, którą poprawnie wykonała tylko jedna osoba ;-). Kino przytoczyła wtedy badania, z których wynikało, że większość ludzi poddaje się na 5-10% dystansu przed metą. Tak właśnie wyglądały nasze zmagania na sali. Gros osób odpuściło Bakasanę między 40. a 50. sekundą ćwiczenia. Ci, którym zostało kilka sekund, dotrwali do końca. Jak maratończycy zobaczywszy linię mety.
Kino przypomniała nam, że joga jest metodą małych kroczków, nie siedmiomilowych kroków. Codziennie przedłużaj trwanie w pozycji o 1 sekundę, a w efekcie Twoja wewnętrzna siła wzrośnie. Piękne, budujące, inspirujące, dające nadzieję słowa 😀
Poniżej zamieszczam listę linków do galerii warsztatu. Zdjęcia opublikowało Astanga Yoga Studio na swoim fanpage:
- http://www.facebook.com/media/set/?set=a.10151877937861387.1073741827.135999486386
- http://www.facebook.com/media/set/?set=a.10151880787981387.1073741828.135999486386
- http://www.facebook.com/media/set/?set=a.10151881000071387.1073741829.135999486386
- http://www.facebook.com/media/set/?set=a.10151885303691387.1073741830.135999486386
- http://www.facebook.com/media/set/?set=a.10151885339751387.1073741831.135999486386
Aha, no i oczywiście, że NIE stanąłem samodzielnie na rękach 😛