Odkładam wszystkie sprawy na bok, zajmuję się sobą. Niedokończone projekty, niezrealizowane pomysły – one muszą poczekać.
Czy wyjazd na kurs Vipassany jest ucieczką? Dla mnie – tak. Nie ukrywam. Rozwój osobisty swoją drogą, ale teraz głównie chodzi o to, żeby wyskoczyć z roli, telefon wyp wyrzucić do rzeki, spalić laptopa. Uciec od zewnętrznego świata. Tego, który rozprasza, zawraca du głowę, odciąga od poczucia i zrozumienia samego siebie. Tego, któremu naobiecywałem i wobec którego się zobowiązałem. Tego, który wymaga i oczekuje, a zapłacić może tylko tyle ile może i to nie zawsze na czas (czyli, zgodnie z zasadą lustra – tak samo jak ja).
Potrzebuję dystansu, uzdrowienia, oczyszczenia, nabrania wrażliwości, wyostrzenia percepcji, ustawienia steru życiowych decyzji na właściwy szlak. Chcę odpocząć. Tylko wtedy mogę być szczęśliwy. Tylko wtedy mogę być przydatny. Inaczej więcej szkodzę niż pomagam. Chcę przypomnieć sobie, po co tu jestem. O co mi chodzi na tej Planecie? W gmatwaninie codzienności i piętrzącym się stosie spraw do załatwienia nie mogę tego uchwycić. Tu wciąż trzeba myśleć o wszystkim naraz, za wszystko być odpowiedzialnym, wiecznie się starać.
Tam, na kursie, nie trzeba. Dostajesz spanie i zdrowy posiłek o stałej porze, gongi wyznaczają rytm kilku czynności do wykonania. That’s all. Nie przejmujesz się czy Twoja praca się spodoba, tzn. czy w kolejnym miesiącu będzie stać cię na mieszkanie.
Oczywiście sielanka jest pozorna. Trzeba się poddać regulaminowi, wypełniać sumiennie zadania. Ucieczka też jest pozorna. Tylko z zewnątrz do wewnątrz. Stamtąd już “nowhere to run, nowhere to hide”. Kiedy boli, trzeba z tym być. Kiedy niestrudzony umysł wciąż tworzy i podaje, tworzy i podaje, i tworzy – trzeba z nim być. I patrzeć na to wszystko, i słuchać, i czuć. I emocje obserwować. I nie reagować.
Trudne. Ale się opłaca. Nagroda jest w niebie. Bilet już mam. [jwplayer config=”mp3″ mediaid=”1458″] (Perfect “Nie Płacz, Ewka” + Hey “4 Pory Roku” + Audacity)
Do zobaczenia! Bądźcie grzeczni, ładnie ćwiczcie 🙂