Wybaczam sobie. Odpuszczam wszystkie winy. Jestem bez winy. Jestem czysty.
Zrób to samo i poczuj różnicę 🙂
Z pewnością znasz sytuacje, gdy wszystko wymyka się spod kontroli. Popełniasz tzw. błąd. Czujesz, że kogoś zawiodłeś. Wydaje Ci się, że przez Twój “błąd” ktoś będzie cierpiał. Tu już powstaje wina.
Później dochodzi do rozmowy, w której ta cierpiąca z Twojego powodu osoba opieprza Cię. Wylewa swój żal, ale Ty słyszysz, że Cię opieprza, wyrokuje, osądza. Tu powstaje kara. Jest Ci przykro? Zatrzymaj się, oddychaj.
Wróć do momentu, kiedy TO się stało. Zajrzyj w głąb, przypomnij sobie powód podjęcia tamtej decyzji. Czy była w Tobie zła wola, egoizm? A może przemęczenie? Ciało odmówiło współpracy, zabrakło jasności myślenia, pojawił się lęk? Spójrz na siebie oczami kochającego rodzica patrzącego na dziecko. Czemo ono było winne?
Teraz posłuchaj uważnie osoby, która wyciąga wobec Ciebie słowne konsekwencje. Czy w tym co mówi jest cień chęci zrozumienia, czy tylko atak? Zaciekawienie, co się wtedy stało, czy od razu wyrzuty? Co słyszysz: miłość czy lęk? Postaraj się być obiektywny. Jeśli Cię oskarża, na pewno ma powód, ale to już nie jest twój problem. Zrozum ją, wysłuchaj do końca – zasłużyłeś sobie. Ale nie tłumacz się. Cokolwiek powiesz, nie ma sensu, a nawet może pogorszyć sprawę. Ta osoba prawdopodobnie ma już opinię na temat całej sytuacji, ma teorię na temat Twoich intencji. Nie przejmuj się tym. Nie obwiniaj się. Wybacz sobie. Uwolnij się. To będzie dobre dla was obojga, a na dłuższą metę uzdrowi relacje.
Zresztą, czy każda relacja musi być wieczna? Spotykamy się, poznajemy, rozstajemy, wracamy, spotykamy, poznajemy… Naturalna kolej rzeczy. Mija to, co dobre, mija to, co niedobre. Wszystko mija.